Poniżej jest wideo poruszające problem czy tworzenie listy adresowej jest lepsze od zarobków Adsense Google?
Cześć nazywam się Darek Kraśnicki i w tym wideo poruszę problem znaczącego spadku dochodów z
reklam Adsense, przy wprowadzeniu na stronę form, pozwalających na tworzenie listy adresów e-mail.
Czy warto tracić jedno źródło zarobku, nie będąc pewnym następnego.
Czyli zamienił stryjek…..
Większość osób zaczynając przygodę ze swoją stroną www, a później marketingiem internetowym
nie zaczyna od tworzenia listy adresowej, jako głównego źródła późniejszego dochodu.
W moim przypadku, poza bezpośrednim przyciągnięciem klienta do firmy, miłym uzupełnieniem
były zarobki z reklam Adsense.W szczycie była to prawie równowartość mundurowej emerytury.
Można Adsense lubieć lub kochać nienawidzieć, tym nie mniej przy dużym ruchu na stronie są one do rozważenia.
Zdecydowaną ich wadą jest to, że zarabia się na nich coraz mniej, przy tej samej ilości kliknięć.
Jesteśmy zależni również od algorytmu Google, jak chłop pańszczyźniany od hrabiego
czy budżetowe pensje od ministra Rostowskiego. Chłopi,przynajmniej Ci Reymonta’ chyba jednak mieli jednak nieco lepiej.
Tutaj proszę zobaczyć jak kształtowały się moje zarobki na przestrzeni ostatnich lat,
pomimo wzrastającego ruchu i agresywności tych reklam na moich stronach,
spadek widoczny jest gołym okiem, nawet dla kiepskich w matematyce.
Po wprowadzeniu form pozwalających na zapisanie się do listy, spadek był jeszcze większy.
Powstaje oczywiście pytanie, czy warta jest skórka za wyprawkę, czyli wzrost liczby posiadanych adresów
w moim przypadku do około 170, ze spadkiem zarobków o kilkaset Euro miesięcznie.
Zdecydowanie myślę, że jednak tak. Lista jest jakąś wartością trwałą, pomimo, że zawsze ktoś się
może wypisać, co widać po zakładce unsubscribed. Reklama Google, w zasadzie za grosze, czasem przekierowuje nawet do
konkurencji lub na zupełnie nie powiązaną z twoją witrynę.
Do listy przekonał mnie jednak mały sukces finansowy.
Po zrobieniu kilku wideo na temat szczepień tropikalnych, przyjechało mi do Wrocławia,
aż z Krotoszyna 3 osoby, które zostawiły u mnie 1400 złotych.
Z rozmowy zdecydowanie wynikało, że zapisali się na moją listę, a następnie
obejrzeli oni wszystkie filmiki, wraz z ostatnimi zachęcającymi do odwiedzenia mojej placówki.
Były one wysyłane sekwencyjnie przez kilka dni poprzez Aweber.
Oczywiście nie cała kwota stanowi mój zysk, ale usługa ta nie jest również u mnie najtańsza w porównaniu
do konkurencji. Również niektóre szczepienia wymagają powtórki, dla osiągnięcia pełnego efektu.
Ponadto zabrali kilka wizytówek, do biura podróży z Ostrowa Wielkopolskiego, które podobno szukało punktu szczepień.
Po kilku miesiącach dostaną też maile przypominające o doszczepieniu.
Na dobrą sprawę, te osoby wcześniej rozpoznawały miejscowy rynek i dzwoniły do innych ośrodków w Poznaniu,
łącząc się najczęściej z automatycznymi sekretarkami, informującymi o godzinach otwarcia.
Tak więc w sumie lokalni patrioci przyjechali do Wrocławia.
Także sorry Wielkopolska, ale również oszczędzając.. na marketingu internetowym
tak czwartej Rzeczypospolitej nie zbudujecie!!
W tym momencie pozostawiam decyzję, czy warto rozbudowywać listę kosztem Adsense, mojemu widzowi.
Na razie pozostaję przy systemie mieszanym, ale jeżeli ktoś ma jakieś inne doświadczenia lub
porady, to zapraszam tradycyjnie do komentarzy na YouTube lub na blogu wideo-marketing.pl w temacie, czy tworzenie listy adresowej jest lepsze od zarobków Adsense Google?